maj, 2014
Nadal mi nie powiedział o co chodzi. Co on planował? Urodzin jeszcze nie mam, imienin tak samo, żadnej rocznicy też nie ma... Chociaż... Ale przecież to nie w jego stylu. Nawet jeśli się tak nagle zmienił, to i tak nie będzie pamiętać o tym, że niedługo mija rok, od kiedy się znamy. Dziwne, ale mam dobrą pamięć do takich wydarzeń.
W milczeniu zajechaliśmy pod moją kamienicę. Samochód taty stał już na parkingu. Gdy wysiedliśmy z pojazdu, złapał mnie za rękę i tak weszliśmy do mieszkania. Tatę zastaliśmy w jego ulubionym miejscu - leżącego na kanapie przed telewizorem.
- Proszę pana - zaczął mój chłopak. - Czy mógłbym porwać na dzisiejszą noc pana córkę?
- Tylko proszę o jej oddanie! - zaśmiał się, wstając z zajmowanego miejsca. - Ależ oczywiście, niech się rozerwie. A Tobie ufam, że mi jej dopilnujesz!
- Tak jest! - zasalutował i poprowadził mnie do mojego pokoju.
- Czemu mi nie powiesz, co planujesz? - Vien wygadała o imprezie, ale za bardzo nie chciałam wierzyć. Chociaż może powinnam?
- Impreza klubowa, organizowana przez Tobiasa i mnie - usiadł na skraju łóżka, pozostawiając mnie samą szafie. Wywróciłam oczami, tyle zachodu o jedną imprezę.
- Czyli będą wszyscy?
- Prawdopodobnie bez wyjątku.
- To się postaraliście - pochwaliłam, przeglądając wieszaki z sukienkami. Nigdy nie wiedziałam, jak się ubrać. - Pomóż, nie wiem, w co się mam ubrać.
Chwilę popatrzył się na mnie, potem na szafę. Następnie oblizał usta i zasięgnął po czarną sukienkę do połowy uda i bez ramiączek.
- Będziesz w niej najbardziej pożądaną dziewczyną na świecie - szepnął mi na ucho, trzymając dłonie na moich biodrach. Westchnęłam cichutko, gdy przygryzł mi płatek ucha. - Która jest tylko moja.
- Niczyja więcej - złapałam jego dłonie, które powolutku sunęły niżej i powstrzymałam go przed kolejnymi ruchami. - Tata. W. Drugim. Pomieszczeniu.
- Tak bardzo Cię dziś pragnę, zaczarowałaś mnie, na pewno.
- Oczywiście, że tak - obróciłam się i pocałowałam go.
Uniósł mnie i poprowadził na łóżko.
- Patrick... - próbowałam go upomnieć, ale ten swoje. Zachciało mu się odrabiania mnie malinkami. - Spóźnimy się.
- Tam beze mnie nic nie ruszy - wymruczał, gdy skończył.
- Czyli może w ogóle się nie zacząć?
- Spokojnie... Zabawimy się potem - cmoknął mnie w usta i wstał, by podnieść sukienkę, która spadła na podłogę. Położył ją obok mnie, bym się w nią w końcu ubrała.
Podniosłam się z łóżka i wzięłam ją do rąk. Popatrzyłam na nią, a następnie na Weihraucha, a potem jeszcze raz na ubranie. Błyskawicznym ruchem zdjęłam z siebie trykot i spodenki. Moich uszu doszedł cichy jęk chłopaka, zachichotałam.
- Nie rób mi tego, proszę. Wiesz jak na mnie działasz.
Wciągnęłam na siebie strój na wieczór. I jako jedyne co mi zostało, to zasunięcie kłopotliwego suwaka. Jego palce delikatnie dotykały skóry moich pleców, czuć było, że chciał zrobić co innego.
- Jakie buty proponujesz? - zapytałam, gdy obracał mną wkoło mojej osi.
- Ten wybór pozostawiam Tobie, to nie moje stopy będą się męczyć - wybrałam uniwersalne baleriny, najwygodniejsze buty świata. - Gotowa?
- Oczywiście.
- To zapraszam - wyciągnął w moja stronę dłoń, którą ujęłam.
- Do jutra tato! - zawołałam, nim opuściliśmy dom.
Po 45 minutach jazdy znaleźliśmy się u celu. Stało tylko jedno auto, należące do Schweinsteigera.
- Widzisz? W każdej chwili byśmy zdążyli... - spojrzał na mnie spragnionym wzrokiem. Wywróciłam oczami i trąciłam palcem jego nos.
Wysiedliśmy z auta i udaliśmy się do lokalu. Schweini ustawiał wraz z kilkoma chłopakami stoliki.
- No witam pana organizatora! Zaginął mi pan coś...
- Przepraszam panie organizatorze, miałem ważne sprawy na głowie... - ścisnął mnie mocniej w talii, a ja się przyrumieniłam.
- Dobra, ja się nie zagłębiam. Pomożecie?
- Ja pójdę do kuchni, okej? - zaproponowałam, a oni potaknęli mi głowami. Pośpiesznie przeszłam do drugiego pomieszczenia, gdzie czekało na mnie milion pięćset butelek z różnymi rodzajami napoi. No i jedzenie. Żarłoki jedne, wiecznie by jedli.
Zabrałam się za znoszenie jedzenia i picia na główną salę, a jako że byłam na razie jedna jedyna, to trochę wolno mi schodziło. Gdy chłopacy do końca ogarnęli stoliki, dołączyli się do pomocy. Kończyłam akurat piąte kółko, miałam schodzić do kuchni, ale wstrzymała mnie rozmowa prowadzona przez Tobiego i Patricka...
- Czyli jak to zaplanowałeś?
- Muszę natrafić na taki najlepszy moment, w którym by się niczego nie spodziewała...
Gwałtownie się cofnęłam, nie chciałam już więcej słuchać. O co im chodziło? A dokładniej... Co się działo z Patrickiem? Przecież on nigdy nie był taki tajemniczy...
Postanowiłam się nie przejmować jego ostatnim zachowaniem, tylko skupić się na tym, co jest teraz. Zawodnicy Amateure powoli się schodzili, niektórzy byli sami, a inni w towarzystwie swoich dziewczyn.
- Hej In! - zawołał radośnie Pierre, całując mnie w policzek.
- No witam, witam.
- Pięknie wyglądasz - przyjrzał mi się uważnie.
- Hah, dziękuję - uśmiechnęłam się lekko zarumieniona. - Patrick wybierał - dodałam, a on pokiwał głową.
- Ineeeees! - zawołał Mitchell. - Jak miło mi Cię widzieć w towarzystwie Pierra - wyszczerzył się, przytulając mnie na powitanie. - Zjawiskowo wyglądasz!
- Wszyscy dziś mi tak mówicie no... Zawstydzacie mnie!
- Taka ślicznotka powinna być przyzwyczajona do tego. Jak on tak może... - Weiser pokręcił głową. - No niech się wstydzi...
~*~~*~
Nadal nie wiedziałem, kiedy miał nadejść ten moment, kiedy mógłbym wręczyć jej ten wisiorek... Swoją drogą Melanie świetnie się spisała. "Na zawsze razem, Ines&Patrick". Muszę jej podziękować przy najbliższej okazji. Ale nie dziś. Widziałem, że moja dziewczyna przebywa w towarzystwie moich najlepszych przyjaciół, nie miałem się czym martwić.
- Masz teraz dobrą chwilę, puszczę coś wolniejszego - i jak na zawołanie puścił wolniejszą piosenkę.
Ruszyłem do Ines, która akurat odchodziła od Hojbjerga. Pochwyciłem ją w talii i mocno przytuliłem.
- Skarbie, wiesz co za ważny dzień się zbliża? - zapytałem ją.
- Wiem i to bardzo dobrze - wspięła się na palcach i czule mnie pocałowała. Pogłębiłem pocałunek, a na sali rozległy się oklaski. Nawet nie można okazać miłości własnej dziewczynie, bo już się czepiają...
Po chwili odsunąłem się od niej i sięgnąłem po pudełko z prezentem. Otworzyłem je i spojrzałem na nią.
- Z tej okazji, że zbliża się ważny dla nas dzień, chciałem Ci to podarować - wyciągnęła wisiorek i zerknęła na mnie.
- Jejciu, jest... Jest śliczny... - zarzuciła mi ręce na szyję. - Piękny prezent...
- Tak jak Ty. Jesteś moim największym prezentem - szepnąłem jej na ucho.
- Kocham Cię cholernie bardzo - wtuliła się we mnie. Złapałem jej dłonie i zabrałem z nich wisiorek, by zawiesić go na jej szyi. Gdy to uczyniłem, złapała za zawieszkę i wpatrywała się w nią jak w obrazek.
- Ja Ciebie też kocham, Mała. Ja Ciebie też....
____________________
dzień dobry, witam w środowy i deszczowy poranek z ogromnym katarem :)
jak po rozdziale? :3 podoba się?
widzimy się za dwa tygodnie!!
OBOZIUBOZIUBOZIUBOZIU, TAK SŁODKO
OdpowiedzUsuńZawsze żałowałam, że jestem sama, teraz szczególnieXDDD
Ale mam nadzieję, że nie będzie tak słodko, bo to do Ciebie nie podobne :v
Czekam na kolejny:*
aww jak słodko *o*
OdpowiedzUsuńteraz tylko czekać, aż coś się zacznie dziać :v
czekam nn :33
mi sie bardzo ten blog podoba, a ten rozdział to chyba mój ulubiony. ;) postaram sie zaglądać częściej. pozdrawiam.;)
OdpowiedzUsuńCudowne ❤
OdpowiedzUsuńPatrick taki słodki ❤
Awww ❤ kochany taki ❤❤
Czekam na kolejny
Buziaki :*
Uff! W końcu udało mi się dotrzeć :) Wybacz, że trwało to tak długo!
OdpowiedzUsuńPatrick to zdecydowanie najsłodszy chłopak na świecie ♥ Każda dziewczyna na pewno by takiego chciała!
Tylko jestem pewna, że już niedługo ktoś lub coś zburzy ich szczęście!
Czekam na nowy rozdział :)
Ah! Jakie to przesłodkie! :3
OdpowiedzUsuńPatrick jest taki czuły i uroczy! :* Też bym chciala takiego Patricka! Xd
Rozdział świetny! A ja czekam na następny!