poniedziałek, 26 października 2015

sieben - das leben

Poznałam wiele nowych osób, nie tylko piłkarzy Bayernu. Całą sesję przesiedziałam w towarzystwie Mitchella, a także... Sary i Dominiki, które doglądały jak ich miłości trenują. Świetnie się bawiliśmy, każdy w tej drużynie aż tryskał pozytywną energią! Aż nawet się nią zaraziłam...
Resztę dnia spędziłam w towarzystwie Hojbjerga. Dużo rozmawialiśmy w tym czasie, a także zrobiliśmy wspólnie obiad. Chyba są dla mnie jakieś nadzieje na powrót do normalności...
Duńczyk siedział ze mną do czasu, dopóki nie wrócił mój tata. Pożegnał się z nami i wrócił do siebie.
          - I jak Ci minął dzień? - zapytał, zajmując miejsce obok mnie.
Uśmiechnęłam się sama z siebie i z przejęciem zaczęłam mu opowiadać o tym, co się dziś działo. Widać, że się cieszył z tego powodu. Że wreszcie jestem radosna.
          - Mógłbym się patrzyć na Twoją roześmianą twarz całe życie - powiedział, tuląc mnie do siebie. - Cieszę się, że wreszcie jest lepiej.
          - Wiem, tato. To dzięki chłopcom - wtuliłam się w niego.
Trwaliśmy w tej pozycji, dopóki nie dostałam SMSa. Pisała Dominika, pytając się, czy nie będziemy mogły się wybrać kolejnego dnia na zakupy. Bez większego namysłu zgodziłam się. Bardzo polubiłam dziewczynę, była prawie moją równolatką, więc niemal od razu udało nam się złapać świetny kontakt. O Sarze też mam dobre zdanie, ale chyba trochę czasu minie, nim nasze relacje się rozwiną.

Pierre spędzał ze mną bardzo, ale to bardzo dużo czasu. Z Mitchem podobnie. A z dziewczynami wychodziłam a to na zakupy, a to do kawiarni... Z każdym dniem czułam się coraz bardziej silniejsza,  w dodatku odkryłam nową pasję - fotografię. Zapominałam o tam tych wydarzeniach...

listopad, 2014

Sprzątałam w starych pudłach, zalegających na dnie szafy. Zastanawiało mnie to, skąd one się tu wzięły, skoro nigdy ich nie miałam. Byłam sama, tata w pracy, Pierre miał do załatwienia kilka spraw. Co miałam robić? Z braku laku postanowiłam chociaż trochę ogarnąć dom, potem nie będę miała na to czasu i chęci. 
Siedziałam na podłodze w pokoju, otoczona kartonami. W kilku z nich były rzeczy związane z moją mamą. Wszelkie pamiątki, fotografie, które nie zawisły na ścianie w salonie... Znalazłam także swoje rzeczy z okresu dzieciństwa. Zabawki, ubranka...
Zawsze miałam to, co chciałam, gdy byłam dzieckiem, teraz zresztą też. Moi rodzice mimo tego, iż należeli do średniej klasy majątkowej, dawali mi wszystko. Miłość szczególnie. Moim największym marzeniem było to, aby moje dzieci miały tak samo, a nawet lepiej jak ja.
Chociaż... Teraz po tym wszystkim boję się. Kto pokocha naznaczoną? Nikt. Czyli moje marzenie o dzieciach uleciało jak bańka mydlana...
Zacisnęłam wargi, zamykając wieczko pudełka, po czym sięgnęłam po kolejne. Było to chyba najgorszą decyzją ostatnich tygodni... 
A więc to tu były schowane wszelkie rzeczy związane z JEGO osobą... Poczułam pieczenie oczu, sięgając po pierwszą rzecz z brzegu. Ostatni dany mi prezent - ten wisiorek... Zacisnęłam w dłoniach zawieszkę w kształcie serduszka. Po jaką cholerę to robił, skoro niedługo potem mnie zostawił?!
Po moich policzkach spłynęły pierwsze łzy. Muszę się wreszcie zebrać i zapomnieć o nim. Raz na zawsze. Albo zawsze będzie we mnie tkwić, jego osoba na zawsze będzie wywoływać ból i płacz. Kochałam go, w przeciwieństwie do niego... 
Mimowolnie grzebałam dalej. Ledwo widziałam, potok łez się nasilał. 
Nasze wspólne zdjęcia, każdy prezent, jaki od NIEGO dostałam, JEGO koszulki, w których chodziłam na mecze...
Przytuliłam się do jednej z nich, w wyobraźni widząc GO. JEGO ramiona ciasno mnie opłatały, ciało gwarantowało bezpieczeństwo... Ciepłe wargi muskały czoło i szeptały słodkie słówka... Które były zwykłym kłamstwem.
Dość! - usłyszałam głos z tyłu głowy. 
          - Dość - szepnęłam, opuszczając materiał na kolana. Swoim odejściem zniszczył mnie, nie powinien nic dla mnie znaczyć. Absolutnie. Skoro mnie nie kochał, to najwyższy czas, abym wreszcie uczyniła to samo. Zaczęła żyć, tak jakby czas z nim nigdy nie miał miejsca. 
Starłam łzy wierzchem dłoni, po czym schowałam wszystkie rzeczy z powrotem do pudła. Podniosłam się i skierowałam do kuchni, gdzie z szafki wyjęłam taśmę klejącą i nożyczki. Wracając, wstąpiłam do łazienki, gdzie umyłam twarz, pozbywając się resztki śladu po płaczu. Gdy wróciłam do pokoju, szczelnie okleiłam karton, aby nigdy go już nie otworzyć. To koniec, zaczynam nowe życie. 
Patrick Weihrauch to rozdział zamknięty, który nigdy w życiu już nie powróci. Wybrał piłkę, nie mnie. Więc... Mój wybór też padnie na kogoś innego, niźli na niego.
Nie jestem sama, w przeciwieństwie do niego. Mam ojca, przyjaciółki, Mitcha, Pierra... 
Pierre... Na samą myśl o nim robiło mi się cieplej na sercu. Od zawsze był blisko mnie, to on głównie pomagał mi opuścić dno... Niby z Weiserem, ale to on miał większy wkład. Potrafił przyjechać w środku nocy, tak po prostu, na moje życzenie... 
Przez te tygodnie zbliżyliśmy się do siebie. I to bardzo. Stał się dla mnie kimś więcej niż tylko przyjac...
Z zamyśłenia wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Szybko się podniosłam, po czym ruszyłam w stronę drzwi. Na mojej twarzy jak z automatu zakwitł szeroki uśmiech, gdy tylko ujrzałam osobę, która stała po ich drugiej stronie. Mitch. Już od progu przykleił się do mnie. 
          - Hej kaleko, tęskniłam - szepnęłam, ściskając go. 
          - Hej piękna, ja też - cmoknął mnie w policzek. 
          - Wejdź, rozgość się, muszę sprzątnąć resztę rzeczy.
          - Rzeczy? - zapytał wyraźnie zaciekawiony, przechodząc ze mną do mojej sypialni. Mina mu zrzedła, widząc pudła walające się po całym pomieszczeniu. 
          - Zakończyłam ten rozdział w swoim życiu - dalej nie podnosiłam głosu. Wzięłam zaklejony wcześniej karton i podałam mu go. - To przeszłość. 
          - Brawo, mała - odparł wyraźnie ucieszony, gdy tylko się domyślił, o co mi chodziło.
          - Kiedyś musiał nadejść ten dzień. To ciągnęło się wystarczająco długo - spojrzałam na niego, a on mi przytaknął. 
          - Witamy w nowym życiu, Ines.

~*~*~*~

Mitch wieczorem zrelacjonował mi to, co usłyszał od Koffour. Nareszcie odcięła się od niego całkowicie. Teraz pora na mnie. Powoli i do przodu... W każdej chwili, kiedy to mogłem ją dotknąć, przytulić... Czułem się jak najszczęśliwszy człowiek na świecie. Wreszcie po tylu tygodniach walki z przeszłością zaczęła się uśmiechać, cieszyć wszystkim, co nas otacza...

Przyjechałem do niej następnego poranka. Chyba ją obudziłem, bo otworzyła mi w piżamach, z tak zwanym artystycznym nieładem na głowie. Uśmiechnęła się zawstydzona, po czym wtuliła się we mnie. Pogładziłem ją po plecach, a ona mruknęła cichutko. 
          - Zjesz coś? - zapytała, nie odrywając się ode mnie. Uwielbiałem te chwile, były dla mnie jak prezent od losu. Zrobię wszystko, aby mnie pokochała. Absolutnie. 
          - Ciebie - zaśmialiśmy się. - Nie żartuję - wziąłem ją na ręce i popędziłem do salonu. Piszczała, jednocześnie się śmiejąc, gdy ją łaskotałem, leżąc z nią na kanapie.
W pewnym momencie nasze twarze znalazły się blisko siebie. Jej błękitne tęczówki wpatrywały się we mnie. Nie zastanawiałem się, spróbowałem. taka okazja zdarza się raz na milion...
Jej oddech spowolniał, mój podobnie. Przysunąłem się jeszcze bliżej, delikatnie muskając jej wargi. Zaskoczyłem ją tym gestem, myślałem w dodatku, że mnie odrzuci, a tu... Jej usta złapały mój rytm, a palce wpłotły się we włosy. 
          - Kocham Cię, Ines - wyszeptałem, trącając jej nos swoim. W jej oczach zauważyłem błysk, a także kłębiące się łzy. Z rozwartych warg wydostawał się urwany oddech, a drżące dłonie przesunęły się w stronę policzka... 
          - Nawet nie wiesz, jak bardzo - wtuliła się we mnie z całych sił.



____________________
kocham to, że w tym fanfiction wszystko szybko się dzieje XD ale to jest tak, jak w normalnym życiu... liczę, że się podoba i widzimy się w kolejnym ;) 

4 komentarze:

  1. Rzeczywiście tutaj wszystko szybko się dzieje, ale myślę, że dla Ines akurat to dobrze. Koniec z łzami i użalaniem się na sobą. Czas na nowe życie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku no wreszcie :<<< niech zacznie nowe i w koncu spokojne zycie :c
    czekam nn :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że wzięła się w garść, powinna zacząć wszystko od nowa :)
    Cieszę się, że wszystko się szybko dzieje, ale niech za szybko się też nie kończy :D
    Czekam na kolejny! <3
    Pozdrawiam! :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego on nie wróci no :CCC
    Jest Pierre.. który chce zająć jego miejsce :C
    Ale widać, że się stara, że darzy ją uczuciem <3
    Cudeńko ♥
    Czekam na kolejny
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń